Witajcie czytelniczki :D
28.11 był ostatnim dniem promocji w drogerii Rossman na kosmetyki kolorowe - 40%.
Oczywiście jak to ja na "polowanie" udałam się ostatniego dnia. Z żalem stwierdziłam, że niestety podkłady z Lirene nie są objęte promocją, a szkoda bo są świetne... No ale to nie w tym poście ;)
Piszę, by pochwalić się moimi dzisiejszymi zdobyczami.
Jako wielka fanka firmy RIMMEL oczywiście musiałam zakupić coś nowego "na spróbowanie". Wybrałam maskarę Scandaleyes Show Off. Muszę przyznać że zastanawia mnie ta kulkowa końcówka szczoteczki... Jutro wypróbuję czy naprawdę jest taka rewelacyjna :)
No a wygląda ona tak:
Jako wielka fanka szczoteczek sylikonowych po prostu musiałam spróbować :). Cena regularna z tego co pamiętam to ok 29 zł, no a -40%... toż to grzech nie skorzystać :D
Kolejnym zakupem była podkład Rimmel Wake Me Up w odcieniu 103 True Ivory.
Dla mnie osobiście za jasny... Kupiłam go z myślą o klientkach, ale po wymieszaniu z innym, ciemniejszym podkładem mogę go używać również dla siebie.
Opinie o tym podkładzie są tragicznie różne. Mam nadzieję, że spełni on swoją rolę, czyli nada skórze trochę "blasku" po przebudzeniu.
Zasadniczo mam skórę z tendencją do przetłuszczania się. Myślę, ze tu Wake Me Up może nie dać rady ze względu na to, ze raczej rozświetla i pewnie też lekko nawilża cerę. Ale i z tym jakoś sobie poradzę :) dobry puder matujący czyni cuda :D. Jak tylko go przetestuję, natychmiast dam Wam znać! :)
No i moja ostatnia zdobycz: Manhattan Wake Up Concleaner nr 1 Ivory
Na początek musze powiedzieć, że już widzę, że to pieniądze wyrzucone w błoto... kiedy sprawdzałam korektor na ręce w sklepie, efekt wydawał mi się nieco podobny do Estee Lauder Ideal Light Brush-on Illuminator. Taaak... Nieco podobny. Efekt może i podobny na pierwszy rzut oka... Ale na pewno słabiej kryje. Fakt, że EL też słabo kryje bo nie takie jest jego przeznaczenie, ale to... masakra. Zobaczymy jak się sprawdza w dzień, ale jak na razie nie jestem zbyt zadowolona. Lekkie rozświtlenie przez małe drobinki i tyle. Zero krycia. Jeśli macie duże cienie pod oczami jak ja to totalnie odpada!
Cóż na razie to tyle :)
Niebawem zamieszczę więcej recenzji :)
Witam :) na tym blogu chcę podzielić się ze wszystkimi moim doświadczeniem i miłością do wizażu. Będziecie tu mogły przeczytać porady, recenzje kosmetyków i obejrzeć moje makijaże i tutoriale. Zapraszam do oglądania i komentowania. Kamila
środa, 28 listopada 2012
wtorek, 13 listopada 2012
KRYOLAN kółko kamuflaży - RECENZJA
Kryolan. Tyle o tej firmie nasłuchałam się dobrego :) chociaż muszę powiedzieć, że z własnych doświadczeń aż tyle dobrego nie wyniosłam. Dziś zrecenzuję dla Was kółko kamuflaży. Ja mam kółko nr 1. Cena to ok 59 zł.
Muszę powiedzieć, że kolory w paletce początkowo wydawały mi się znacznie za ciemne. No, ale nic bardziej mylnego :). Powiem nawet, że mogłyby być ciemniejsze. Kupiłam to kółko głównie z myślą o klientkach. Rzeczywiście ładnie przykrywa (choć nie tak bardzo jak sądziłam) niedoskonałości. Dla siebie używam kamuflażu o kolorze żółtym i stosuję go pod oczy, ponieważ mam bardzo duże, fioletowe cienie, a jak wiadomo powszechnie: tylko żółć eliminuje fiolet. No i choć fakt, że kamuflaż nieźle cienie przykrywa, to niestety jeżeli użyję pod niego kremu nawilżającego, natychmiast zbiera się w rejonach zmarszczek, a jeżeli nie użyję nic, to bardzo przesusza skórę i jest na niej szalenie widoczny :/. Także tak źle i tak niedobrze...
Oczywiście mam na uwadze, że jego przeznaczenie jest inne, bo nie jest to przecież korektor, ale spodziewałam się jednak większej trwałości na skórze i większego współgrania z nią. Jeśli chodzi o krycie niedoskonałości na skórze - też doskonały nie jest. Przede wszystkim kolory są do siebie zbyt zbliżone. Mimo iż widocznie kolory bardzo różnią się od siebie w palecie, to na skórze czy przy nałożeniu nawet na palec są niemalże identyczne...
Trwałość. Rzecz względna. Jeśli kupuję jednak korektor czy kamuflaż renomowanej firmy oczekuję od niego czegoś więcej niż od przeciętnego korektora z drogerii... I pod tym względem Kryolan niestety mnie zawiódł :( kamuflaż ściera się bardzo szybko. Dosłownie po godzinie większość po prostu się gdzieś ulatnia odsłaniając zakryte przeze mnie wcześniej niedoskonałości :/ czyli krycie mocne, ale krótkotrwałe...
Niemniej jednak produkt jest bardzo wydajny i na pewno posłuży mi jeszcze baaaardzo długo. Muszę przyznać, że za ta cenę ilość produktu jest imponująca :)
Ogólna ocena: 5/10
Muszę powiedzieć, że kolory w paletce początkowo wydawały mi się znacznie za ciemne. No, ale nic bardziej mylnego :). Powiem nawet, że mogłyby być ciemniejsze. Kupiłam to kółko głównie z myślą o klientkach. Rzeczywiście ładnie przykrywa (choć nie tak bardzo jak sądziłam) niedoskonałości. Dla siebie używam kamuflażu o kolorze żółtym i stosuję go pod oczy, ponieważ mam bardzo duże, fioletowe cienie, a jak wiadomo powszechnie: tylko żółć eliminuje fiolet. No i choć fakt, że kamuflaż nieźle cienie przykrywa, to niestety jeżeli użyję pod niego kremu nawilżającego, natychmiast zbiera się w rejonach zmarszczek, a jeżeli nie użyję nic, to bardzo przesusza skórę i jest na niej szalenie widoczny :/. Także tak źle i tak niedobrze...
Oczywiście mam na uwadze, że jego przeznaczenie jest inne, bo nie jest to przecież korektor, ale spodziewałam się jednak większej trwałości na skórze i większego współgrania z nią. Jeśli chodzi o krycie niedoskonałości na skórze - też doskonały nie jest. Przede wszystkim kolory są do siebie zbyt zbliżone. Mimo iż widocznie kolory bardzo różnią się od siebie w palecie, to na skórze czy przy nałożeniu nawet na palec są niemalże identyczne...
Trwałość. Rzecz względna. Jeśli kupuję jednak korektor czy kamuflaż renomowanej firmy oczekuję od niego czegoś więcej niż od przeciętnego korektora z drogerii... I pod tym względem Kryolan niestety mnie zawiódł :( kamuflaż ściera się bardzo szybko. Dosłownie po godzinie większość po prostu się gdzieś ulatnia odsłaniając zakryte przeze mnie wcześniej niedoskonałości :/ czyli krycie mocne, ale krótkotrwałe...
Niemniej jednak produkt jest bardzo wydajny i na pewno posłuży mi jeszcze baaaardzo długo. Muszę przyznać, że za ta cenę ilość produktu jest imponująca :)
Ogólna ocena: 5/10
KOBO - RECENZJA KOSMETYKÓW
KOBO - czyli mój nr 2 :)
Witajcie :) w tym poście zrecenzuję kosmetyki firmy KOBO. Na pewno wiele z Was słyszało o tej firmie :) muszę przyznać, że moje pierwsze wrażenie przy zetknięciu z kosmetykami KOBO było absolutnie wspaniałe. A oto i moje nabytki:
Jako pierwszy zakupiłam cień (jak widać już mocno nadużyty ;)) z serii mono nr 205 czyli GOLDEN ROSE. Musze powiedzieć, że byłam i jestem z niego bardzo zadowolona. Jest miękki i ładnie rozprowadza się na powiece. Nie oddaje jednak głębi koloru jakiej oczekiwałam :( choć nie jest źle. Prawdę mówiąc nie pamiętam ile dokładnie kosztował, ale była to cena ok. 20 zł. Myślę, że jak na jakość tego cienia cena nie jest wygórowana. Daje ładne perłowe wykończenie i długo trzyma się na powiece. Niestety po pierwszym upadku, ze względu na swoją (może i zbyt dużą?) miękkość rozpadł mi się na maleńkie drobinki, więc zrobił się z niego w zasadzie pigment... Mimo to służy mi już od ok roku i na pewno posłuży jeszcze drugie tyle. Naprawdę bardzo wydajny, dobrej jakości cień. Porównuję go jakościowo do perłowych cieni Inglota.
Ocena: 7/10
Drugim nabytkiem była paletka cieni duo (magnetyczna) o nr 401 NATURAL HARMONY. Strzał w dziesiątkę! Jakość tych cieni bardzo odbiega od jego poprzednika i bije go na głowę! Nie wiem dlaczego niektóre cienie z tej firmy są dużo lepsze od innych... Prawdę mówiąc zauważyłam że W OGÓLE cienie sprzedawane już w paletach (czyli tak jak w tym przypadku), a cienie sprzedawane pojedynczo, znacznie różnią się od siebie jakością i to w dużym stopniu.
W tej paletce mam cień o odcieniu jasnego różu i chłodnego, ciemnego brązu. Pigmentacja jest wspaniała. Cienie pięknie się rozcierają, mają maleńkie delikatne drobinki co czyni je jakby aksamitniejszymi. Mogłabym tak wymieniać ich zalety w nieskończoność :). Kupiłam je za ok 25 zł i muszę przyznać, że lepszych cieni nie mam chyba w całym swoim kuferku... Tylko i wyłącznie za ich pomocą (i oczywiście tuszu do rzęs) jestem w stanie stworzyć zarówno śliczny dzienny makijaż, jak i wieczorowy idealny na wyjście do klubu :). Coś pięknego...
Ocena: 10/10
No i ostatni mój nabytek to podkład KOBO z serii Matt Make Up. Niestety ceny nie pamiętam :(
Podkład jest bardzo silnie matujący, dla osób z tłustą cerą - idealny. Jednak dla osób z cerą przetłuszczającą się tylko w strefie T (czyli tak jak u mnie) niestety nie do końca się sprawdza. Rzeczywiście podkład ładnie kryje, kamufluje niedoskonałości i rzadko zmusza mnie do użycia dodatkowo korektora. Dla mnie niestety zbyt matowy :(. Na policzkach uwidacznia wszelkie skórki i suche obszary, także bez uprzedniego użycia pod niego kremu - ani rusz :(. Na skórze trochę zbyt suchej daje też efekt "maski" ze względu na dużą widoczność... Ja zakupiłam odcieni 100 LIGHT BEIGE i osobiście mieszam go sobie z innymi, troszkę ciemniejszymi podkładami, ponieważ mam skórę o odcieniu oliwki. Po zmieszaniu z podkładem, który nie jest matujący daje zadowalający efekt.
Tak jak mówiłam, dla dziewczyn, które mają cerę typowo tłustą będzie on idealny. Faktycznie ładnie pochłania nadmiar sebum i dość długo utrzymuje się na buzi (u mnie ok 10-11 godzin spokojnie).
Ocena: 5/10
MIYO - RECENZJA
MIYO - czyli moje ulubione :D
W tym poście postanowiłam dodać recenzję cieni firmy MIYO, czyli tak naprawdę Pierre Rene.
Absolutnie są to moje ulubione cienie :D. Nie dość, że pigmentacja jest R-E-W-E-A-C-Y-J-N-A i absolutnie bezkonkurencyjna, to w dodatku są baaardzo tanie :).
Aktualnie w moim kuferku znajduje się 6 pojedynczych cieni i 1 paletka.
Patrząc od lewej strony, pojedyncze cienie to:
- nr 29 FORREST
- nr 48 ELECTRIC SARA
- nr 27 SUNRISE
- nr 13CHILI
- nr 34 IRIS
- nr 28 TOXIC
- i paletka nr 3 (te odcienie są do kupienia także w wersji cieni pojedynczych) OCEAN VIEW.
Jak wspomniałam mój absolutny nr 1 i must have. Nie dość, że cena rewelacyjna (za cień pojedynczy ok. 5 zł, za paletkę nieco ponad 8 zł), to jeszcze są baaardzo mocno napigmentowane. Kolor na powiece jest dokładnie taki jak widoczny kolor cienia. Nie obsypują się, są bardzo wydajne (starcza mi chyba na wieki) i bardzo łatwo aplikuje się je za pomocą nawet zwyczajnej pacynki. Jedynie kolor ELECTRIC SARA (drugi na zdjęciu) jest z serii cieni, które ja ze względu na konsystencję, nazwałam "mokrymi". Niestety nie da się go nałożyć pędzelkiem, ani pacynką, natomiast jak najbardziej palcem :). Po użyciu bazy pod cienie nic się z nimi nie dzieje. Nie rollują się w załamaniu powieki, ani nie tracą swojego koloru w ciągu dnia.
Jeżeli chodzi o ELECTRIC SARA to używam go rzadko, raczej aby nadac ładny połysk na wykończenie makijażu, nie jako sam cień, natomiast cała reszta sprawdza się absolutnie perfekcyjnie.
Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że są bardzo godnym rywalem dla cieni INGLOT czy nawet MAC! A cena jest szokująco rożna prawda? ;)
Cienie z tego co wiem można dostać w drogeriach JASMIN. Nigdzie indziej ich niestety nie widziałam :(.
Na zakończenie wrzucam jeszcze jedno zdjęcie otwartych cieni i makijażu, który nimi wykonałam w wersji świątecznej :). Jak Wam się podoba? :)
Moja ocena uwzględniając pigmentację, cenę, trwałość i różnorodność kolorów to: 9/10 :)
E.L.F.The beauty encyclopedia - paleta szminek RECENZJA
Witajcie :)
dziś dodam nową recenzję produktu, którego używam od dawna.Jest to paletka szminek firmy e.l.f., a konkretnie jedna z palet serii The beauty encyclopedia.
Nie wiem od czego zacząć, więc może od wydajności... Paletkę mam już ok. 7 miesięcy i, że tak powiem, końca nie widać :) także baaaardzo wydajna. Korzystam dosć często, minimum 1-2 razy w tygodniu :).
Paleta zawiera 12 szminek, 2 błyszczyki, pędzelek i kredkę - konturówkę. Ogólnie jeżeli chodzi o kolory jestem bardzo zadowolona. Mimo, że kolory w większości przypadków po nałożeniu na usta różnią się od tych jakie są widoczne w palecie - muszę przyznać, że kolory rzeczywiste są dużo ładniejsze. Szminki mają przyjemną, kremową konsystencję, a dołączony pędzelek po dziś dzień jest jednym z moich ulubionych pędzelków do szminek :). Co do dołączonej konturówki... cóż jestem średnio zadowolona.... Kredka jest bardzo twarda, o odcieniu bordo z brokatem. Ciężko obrysować nią idealnie usta... Dwa dołączone błyszczyki chyba niewiele mają wspólnego z tym jaką rolę błyszczyki powinny odgrywać naprawdę. Są baaaardzo gęste i wręcz nie da się ich nałożyć załączonym pędzelkiem. Nie ma mowy o ładnym błyszczącym wykończeniu. Ja nakładam je palcem od czasu do czasu (bo nie zawsze przecież nosze tę paletę w torebce :)). Nie nadają połysku... bardziej traktuję je jako balsamy nawilżające...
Szminki nie są zbyt trwałe, za to dobrze napigmentowane i ładnie rozprowadzają się na ustach. Jeśli chodzi o cenę to bylo to coś ok. 20-30 zł... Także za tą cenę zdecydowanie się opłacają :)
Moja ogólna ocena to 6/10 :) (tylko 6 ze względu na jednak krótką trwałość szminek :( )
sobota, 30 czerwca 2012
Zdjęcia z sesji
Witajcie :D dziś sobota, więc mam swój "dzień leniucha" :P
Niestety nie wstawię dziś nic dotyczącego kosmetyków ani tutoriali, ale pokaże Wam jedną z moich prac :). Oto kilka zdjęć z sesji, przy której miałam przyjemność współpracować ze świetnym fotografem - Kasią Chmurą-Cegiełkowską i nasza modelką, baletnicą - Celią Chauviere :)
Jak wam się podoba taka stylizacja?
czwartek, 28 czerwca 2012
Recenzja - Rimmel Lasting Finish
Witam, czas na pierwszą recenzję. Dzisiaj opiszę moje przeżycia z podkładem Rimmel Lasting Finish.
Odcień, który mam to 201 Classic Beige.
Na wstępie powiem, że podkład bardzo przypadł mi do gustu. Ładnie i równomiernie się rozprowadza za pomocą pędzelka, długo się trzyma (może nie 16 h jak to obiecują na opakowaniu, ale naprawdę długo). Podkład jest naprawdę bardzo wydajny. Może dlatego, że mieszam go z innym podkładem, dużo jaśniejszym, bo 201-ka jest jednak dla mnie troche za ciemna.
Jedynym minusem jest fakt, że podkład nie matuje, no ale nie jest to podkład matujący, więc nie wymagajmy :). Cena też jest dosyć przystępna. Nie pamiętam już ile za niego zapłaciłam, ale jak na swoją cenę służy mi już bardzo długo i dobrze :). Polecam dla osób, które nie mają czasu poprawiać makijażu w dzień.
Moja ocena to 4/5.
Subskrybuj:
Posty (Atom)